Najpierw dowody rzeczowe - naprawdę zrobiłam te pierogi. Pierożki. Pierożątka, bom zamiast pójść po najmniejszej linii oporu i wykrawać je jakimś dużym szkłem to użyłam kieliszka. Nic nie poradzę, że mniejsze smakują lepiej. Zagadka kuchenna.
A wczorajszy dzień zaowocował wiedzą, że bardzo trudno robi się zdjęcia rybom. Nie sposób zmusić je do stanięcia w miejscu (o pozowaniu nie wspominając).
(Dobry dzień.)
Pierożąt (Twoich w szczególności!) chętnie spróbowałabym. Ostatnio przyrzadziłam pierogachy, ogromne. Bo do lepienia maleństw nie mam absolutnie predyspozycji, ale zawsze podziwiam pierogową manufakturę:)
ReplyDeleteNo a ja czytając aż zadrżałam myśląc, że użyłaś kieliszka do wódki;)
ReplyDeleteI w sumie nie wiem skąd ta skojarzynka, bo choć faktycznie w domu posiadamy takowe sprzęta, to jakoś te winne powszedniejsze. A tu taki psikus;)
Pozdrawiam i aż ślinka cieknie, oooo takie ruskie bym mmmm;)